Rynki wschodzące znów przyciągają inwestorów
Tylko w przeciągu pierwszych trzech tygodni 2021 roku, na rynki wschodzące wpłynęło 17 mld dolarów zagranicznego kapitału. Trwa stopniowy transfer pieniędzy, a inwestorzy upatrują w tym kierunku dość duży potencjał – na co wielokrotnie zwracaliśmy uwagę. Przyczyną tego jest konsekwetny spadek ryzyka na rynkach i w gospodarce, czemu sprzyja zbliżający się koniec sezonu grypowego i trwające szczepienia na całym świecie. Długoterminowe oczekiwania są obecnie bardzo pozytywne.
Rekordowy odpływ kapitału
Na początku 2021 roku inwestorzy "wpompowali" w aktywa rynków wschodzących kilkanaście miliardów dolarów. Sprzyja temu ekspansywna polityka banków centralnych, przez co “taniejące” dolary szukają zyskownych alternatyw. Grupa trzydziestu krajów rozwijających się w ciągu pierwszych trzech tygodni od początku roku zdołała łącznie przyciągnąć 17 mld dolarów. Co ciekawe, mocny początek roku 2021 następuje po dramatycznej ucieczce z rynków wschodzących w poprzednim roku -kiedy wybuchła pandemia, zanotowano rekordowy odpływ prawie 90 mld dolarów. Tymczasem tylko w ostatnim kwartale ubiegłego roku na rynkach wschodzących odnotowano wzrost kapitału zagranicznego o 180 miliardów dolarów.
Ekspansywna polityka pieniężna
Wielu analityków zwraca jednak uwagę, że choć budząca się aktywnoość ekonomiczna wspiera wiele rynków wschodzących, to ostatni napływ kapitału jest głównie wynikiem ogromnych programów stymulacyjnych banków centralnych. Działania te uwalniają ogromną ilość kapitału, który będzie szukał interesujących zwrotów w krajach należących do segment rynków wschodzących szczególnie, że nastroje wspierają dobre wyniki gospodarek i postępujący program szczepień. Optymizm napędzały w ostatnim czasie m.in. dane o PKB z Chin, gdzie gospodarka wzrosła o 2,3%, oraz stopniowe wymahowanie kurczenia się innych dużych gospodarek. Innym czynnikiem są stosunkowo niskie wyceny na tych rynkach w porównaniu z przewartościowanymi amerykańskimi akcjami.
Waluty rynków wschodzących mogą również zyskać
Oczekiwania co do przyszłości wyglądają coraz lepiej również w przypadku gospodarek wschodzących, które od początku pandemii znajdowały się pod dużą presją. Można oczekiwać, że napływ kapitału zagranicznego wpłynie również na poprawią sytuację walut krajów, które stopniowo powrócą do poziomów sprzed pandemii. Większość walut reaguje głównie na zachowanie dolara amerykańskiego, który w tym roku nadal powinien się osłabiać. Stopniowe zmniejszanie się ryzyka będzie dodatkowo zwiększać presję na dolara i powodować transfer kapitału walut krajów EM. Skorzystać na tym mogą meksykańskie peso, brazylijski real, czy korona czeska. Ostatnia z wymienionych była w stanie odrobić większość strat w parze z dolarem amerykańskim, jednak w parze z euro nadal jest “na minusie”. Sytuacja może się zmienić po przełamaniu poziomu 26 CZK/EUR, kiedy można spodziewać się szybszego powrotu w kierunku 25 CZK. Pomóc może również czeski bank centralny (CNB) i ewentualna decyzja o podwyżce stóp procentowych, szczególnie gdy inflacja znajdzie się powyżej poziomu tolerancji banku.
Wykres: Interwał dzienny EURCZK (źródło: PurpleTrading cTrader)